We wsi Nasutowo leżącej w okolicach miasta Białogard od lat gromadzone były toksyczne odpady. Niebezpieczne chemikalia trzeba jak najszybciej zutylizować ponieważ zagrażają środowisku. Ale na ich usunięcie nie ma pieniędzy. Właściciel firmy, która zbierała odpady, jest bankrutem. Koszt ich usunięcia spadł więc na gminę a wójt rozkłada ręce. Bo potrzebuje na to od 0,5 do 3 mln zł. W Nasutowie były gromadzone m.in. takie chemikalia jak tysiące ton farb, odpadów z pralni chemicznych czy też rozpuszczalników. Odpady te były gromadzone od wielu lat. Właśnie tam od 2008 roku pewien mężczyzna dzierżawił halę. Po kilku latach od rozpoczęcia jego działalności zaczęła ona wzbudzać podejrzenia wójta gminy Białogard. Maciej Niechciał zaczął dociekać na czym dokładnie ona polega. Okazało się że firma tonęła w długach, sąd na wniosek urzędu skarbowego zakazał przedsiębiorcy prowadzenia działalności gospodarczej. Mężczyzna stał się bankrutem. Zatem odpowiedzialność za składowisko chemicznych odpadów spadło na gminę. Inspektorat ochrony środowiska sprawę bagatelizuje, natomiast wójt jest bezradny. Przyczyną tej niemocy są finanse. W budżecie nie ma pieniędzy, które pozwoliłyby zutylizować taką ilość niebezpiecznych chemikaliów. Potrzeba na to od 0,5 mln do nawet 3 mln zł. Mieszkańcy są przerażeni niemocą i bezradnością urzędników. Relacjonują, że w dni upalne beczki wybuchają. Wyświetl większą mapę Źródło zdjęć: www.tvn24.pl www.tvp.pl