Wczoraj podano w wiadomościach jakoby prezydent nie interweniował w plany podróży dyplomatycznej do Gruzji. Czy powiedziano nam prawdę? Wyprawa dyplomatyczna Lecha Kaczyńskiego z przywódcami Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy do Gruzji była odpowiednio zaplanowana. Po wylądowaniu samolotem w Azerbejdżanie mieli przejechać do Tbilisi. Problem w tym że jeszcze na lotnisku w Symferopolu na Krymie prezydent domagał się lotu wprost do Tbilisi. Pilot odmówił. Kpt. Pietruczuk stanął na stanowisku, że niezapowiedziany lot nad strefę działań wojennych jest zbyt niebezpieczny. Na pokładzie miał nie tylko polską głowę państwa, ale także czterech innych szefów państw i rządów. \"Prokuratura przyznała rację pilotowi. Odmówiła wszczęcia śledztwa, potwierdzając, że zagrożenie było zbyt poważne, i przypominając, że według prawa na pokładzie samolotu decydujący głos ma jego dowódca. Konflikt na lotnisku w Symferopolu był dramatyczny. Jednym z jego świadków był kpt. Arkadiusz Protasiuk, wtedy drugi pilot. 10 kwietnia 2010 r. to on dowodził lotem prezydenckiego tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Faktowi, że prezydent Kaczyński nakazał dowódcy Tu-154 lot do Tbilisi, zaprzeczył przed kamerą europoseł PiS Adam Bielan, który był wówczas na pokładzie: - Żadnych rozkazów ze strony pana prezydenta nie było. Wtórował mu dziennikarz Michał Karnowski, też uczestnik tamtego lotu: - Nie mogło być i nie było sytuacji, żeby prezydent Lech Kaczyński lub ktokolwiek z tej ekipy szedł do pilotów i narażał na niebezpieczeństwo samolot.\" - pisze Gazeta Wyborcza Okazuje się, że dowodów na prawdziwą wersję jest przytłaczająco wiele. \"Pilot ten nie wykonał polecenia Zwierzchnika Sił Zbrojnych Prezydenta RP\" (z doniesienia posła PiS Karola Karskiego do prokuratury, 25 sierpnia 2008 r.). \"Czy pilot ma prawo odmówić wykonania rozkazu zwierzchnika Sił Zbrojnych RP?\" (z zapytania przewodniczącego klubu PiS Przemysława Gosiewskiego; 25 września 2008 r.). \"W pewnym momencie do kabiny pilotów przyszedł Pan Prezydent Lech Kaczyński i zapytał członków załogi, kto jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, a po otrzymaniu odpowiedzi wydał polecenie lotu do Gruzji i lądowania w Tbilisi, po czym wyszedł\" (z uzasadnienia decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa z doniesienia posła Karskiego, podpisanego przez ppłk. Kazimierza Haładaja, zastępcę wojskowego prokuratora garnizonowego we Wrocławiu delegowanego do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, sygn. Po. Śl. - 97/08). \"Na pytanie: -Kto jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych? -, pilot odpowiedział: \"Pan, panie prezydencie. -Prezydent wydał polecenie i wyszedł\" (z rozpytania prokuratorskiego dowódcy samolotu Tu-154 kpt. Grzegorza Pietruczuka; 5 września 2008 r.; akta postępowania Po. Śl. - 97/08). \"Po wyjściu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do kabiny przyszedł minister Władysław Stasiak, który jednak nie wymuszał na załodze konkretnych działań. Stwierdził tylko, że należy wszystko dokładnie rozważyć i dopiero podjąć decyzję\" (z rozpytania prokuratorskiego drugiego pilota samolotu Tu-154 kpt. Arkadiusza Protasiuka; 12 września 2008 r., akta postępowania Po. Śl. - 97/08). \"Odbyła się rozmowa kpt. pil. Grzegorza Pietruczuka z osobami towarzyszącymi prezydentowi RP, jak i z nim osobiście\" (z odpowiedzi szefa MON Bogdana Klicha na pytanie posła Gosiewskiego; 28 października 2008 r.). TVP nie wspomnia o towarzyszącym artykułowi wywiadzie z byłym dowódcą 36. Pułku Lotniczego płk. Tomaszem Pietrzakiem, który potwierdza, że prezydent osobiście naciskał na zmianę planu lotu. Źródło: Gazeta Wyborcza