Chociaż historia ma pozytywne zakończenie i nieco humorystyczne to sprawa była bardzo poważna. O godz 17:23 do dyżurnego PSP Białogard wpłynęło zgłoszenie o kłębach gęstego dymu wydobywającego się zza budynku dworca PKP w Białogardzie. Do akcji poderwano trzy zastępy straży pożarnej, które pilnie z pełną prędkością udały się pod wskazany adres. Dojeżdżając na miejsce strażacy faktycznie zauważyli ogromne kłęby dymu lecz ku ich zaskoczeniu nie był to pożar. Na peronie dworca PKP stała zabytkowa lokomotywa parowa \"PIRAT\". Alarm okazał się fałszywy. Jak udało nam się ustalić to operatorka monitoringu miejskiego zauważyła wcześniej wspomniany gęsty dym. Tu ruszyła machina alarmowa i zgodnie ze wszystkimi procedurami kobieta poinformowała odpowiednie służby o niebezpieczeństwie, które dostrzegła na monitorach. W okolicy dworca są trzy kamery monitoringu miejskiego i żadna z nich nie ukazuje tego co jest za budynkiem. Kobieta nie była w stanie zweryfikować tego co jest źródłem dymu więc powiadomiła straż pożarną. System zadziałał prawidłowo a operatorka zrobiła to co należało, powiedział nam rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Białogardzie Arkadiusz Jaskulski. Choć wszystko wyglądało bardzo spektakularnie to nikomu jednak nie było do śmiechu. Strażacy szybko zweryfikowali zgłoszenie po czym wrócili do remizy, natomiast Pirat ruszył w dalszą drogę.