W 2017 roku w Białogardzie doszło do tragedii. Pięcioletni wówczas Szymon utonął w niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej w pobliżu domu. Rodzice do dziś nie mogą się pogodzić z tą stratą. W 2018 roku rodzinie urodził się drugi syn, ale niestety jest bardzo chory i potrzebuje pomocy.
W czerwcu 2017 roku Szymon bawił się z dziećmi na placu zabaw znajdującym się w okolicy jego rodzinnego domu. Rodzice obserwowali go z okna. Kiedy zniknął w zaroślach jego ojciec pobiegł go szukać. W zaroślach tuż za ogrodzeniem znalazł odkrytą studzienkę kanalizacyjną. Ojciec chłopca nie zważając na niebezpieczeństwo wskoczył do studzienki. Nie dotykał nogami dna ponieważ w studzience było dużo wody. Niestety pomimo interwencji ojca próba uratowania dziecka spełzła na niczym, a sam ojciec wyciągnął ze studzienki martwe ciało małego Szymona.
Winni do dziś nie zostali ukarani mimo, że za cztery niezabezpieczone studzienki znajdujące się przy placu zabaw odpowiedzialność należy do miasta.
Rok później rodzinie urodził się drugi syn, Adrian. Niestety to nie koniec problemów.
Okazało się, że mały Adrian cierpi na nieuleczalną chorobę genetyczną znaną jako „Rybia łuska”. Choroba znacznie wpływa na komfort życia małego Adriana. W jej skutek chłopiec nauczył się chodzić dopiero w wieku 4 lat, a jego skóra łuszczy się oraz powstają na niej rany jak po oparzeniach.
Pielęgnacja skóry chłopca jest bardzo droga, a choroba będzie towarzyszyła chłopcu przez całe życie. Dlatego pojawiła się inicjatywa przeprowadzenia zbiórki pieniędzy w celu zabezpieczenia przyszłości Adriana.
Rodzina żyje w bardzo ubogich warunkach, a ich dom stoi niewyremontowany od lat. Po utracie Szymona rodzina nie otrząsnęła się z traumy. Jedyna pomoc z jakiej dotychczas korzystali to zasiłek na niepełnosprawne dziecko.
Źródło video:
fb: TVP3 Szczecin